Nikolas Razmuk, urodził się we Francji, ale jest Polakiem. Mieszka w Warszawie. Zaczynał od opowiadań, które dały początek całej debiutanckiej powieści pt. „Ziarno Światła. Przebudzenie”. Pisze literaturę fantasy, science-fiction.
Witam serdecznie.
– Dzień dobry.
Proszę przedstawić się, skąd Pan pochodzi, gdzie Pan urzęduje, takich kilka słów wstępu na początek, aby przybliżyć Pańską osobę czytelnikom.
– Moja historia rozpoczęła się we Francji na początku lat dziewięćdziesiątych. Jestem Polakiem tylko urodzonym za granicą. Nie mam nawet obywatelstwa francuskiego, a po francusku potrafię powiedzieć, że nic nie rozumiem. Moi rodzice również są Polakami. Wydaje mi się czasem, że chcieli po prostu urozmaicić moje życie. (śmiech) Mieszkam od trzeciego roku życia w Warszawie. Tu dorastałem i tu jest mój dom.
Od kiedy Pan pisze, jaki były Pana debiut literacki i chodzi tutaj niekoniecznie o wydanie całej książki, może najpierw to było opowiadanie?
– Piszę tak naprawdę od dziesięciu lat. Zaczęło się od krótkich opowiadań zupełnie niepowiązanych ze sobą. Pewnego dnia (niestety podczas pracy) zacząłem spisywać opis kilku postaci, ich cechy charakteru oraz genezę. Na stronie notatnika powstała pierwsza charakterystyka, która mnie pobudziła do dalszej pracy. Kupiłem 160 stronicowy zeszyt A4 i zacząłem wyrzucać wszystko co nagromadziło się w mojej głowie od kilku lat. Tak powstało uniwersum „Nieznani bogowie”, które z czasem zamieniło się w debiutancką powieść „Ziarno Światła. Przebudzenie”.
Dlaczego wybrał Pan karierę pisarza?
– Nigdy nie myślałem, że czeka mnie kariera pisarza. Z początku wybrałem pisanie, bo wydawało mi się najprostszym medium do przekazania swoich myśli i wyobraźni. Ogromny świat dorastał równolegle ze mną. Budżet na stworzenie gry komputerowej czy filmu był dla mnie nierealny. Głowiłem się, jak mógłbym przekazać komuś bliskiemu treść, która byłaby zwięzła i zrozumiała. Kiedy w końcu zacząłem pisać, odnalazłem w tym dużo radości i pasji. Okazało się, że uwielbiam zagłębiać się w historię i malować słowem obrazy. Na przykład barwne i niebezpieczne, obce światy, albo sceny batalistyczne. Po prostu bawić się wyobraźnią swoją i zachęcać do tego czytelników.
Pisanie jest trudne?
– Zależy… Niekiedy staje się to męczące. Słowa nie układają się w logiczną całość, dialogi są sztuczne, a jutro trzeba wstać do pracy. Wtedy zapisywałem swój progres, odchodziłem od komputera i głośno oznajmiałem – dziś nie mam weny. Bywają jednak takie dni, że jestem w stanie zapisać dwadzieścia stron bez zatrzymywania się. Pisanie na pewno trzeba lubić. Myślę, że jest tak ze wszystkim, co robimy. Czy sprzedajemy, czy gotujemy, czy liczymy, czy piszemy… Wkładając w to serce, będzie nam ta czynność sprawiała frajdę, a nie przykry obowiązek. Dla mnie pisanie przestało być trudne po pierwszym zapisanym notatniku. Nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł wpleść dialogi z głowy do książki.
Jaki gatunek literacki Pan „uprawia”, kto Pana zainspirował, aby tworzyć dzieła literackie?
– Tworzę literaturę fantasy z elementami science-fiction. Za młodu fascynował mnie kosmos i jego granice. Tak jest po dziś dzień. Nie oznacza to jednak, że zamykam się tylko na jeden gatunek. Swoich sił próbuję również w powieściach grozy i literaturze filozoficznej. Mam nawet pewien zamysł na erotyk, ale myślę, że świat nie jest jeszcze gotowy na „Kosmiczne macki 8”. (śmiech) Chyba od małego miałem po prostu potrzebę opowiadania historyjek o bohaterstwie i walce. Natomiast książka, od której wszystko się zaczęło to „Momo albo osobliwa historia o złodziejach czasu i dziewczynce, która odzyskała dla ludzi skradziony im czas” pióra M. Ende. Tak naprawdę od tego zaczęły się moje rozmyślania nad czasem, życiem, utratą czy poświęceniem. Byłem jeszcze dzieckiem, które czasami przez swoją wyobraźnię pakowało się w kłopoty. Raz nawet wezwano moich rodziców do szkoły z powodu wypracowania na język polski. Dostaliśmy wtedy wolną rękę i nie musieliśmy trzymać się faktów. Napisałem wtedy tekst o rodzinie, który lekko zaniepokoił pedagogów w mojej szkole.
Ma Pan ulubionych pisarzy, którzy niejako inspirują Pana?
– Przede wszystkim J.R.R. Tolkien, H.P. Lovecraft i A. Sapkowski. Olbrzymi świat Śródziemia, opowieści o gwiezdnych bogach czy w końcu Wiedźmin są dla mnie inspiracją na całe życie. Staram się unikać pisarzy science-fiction aby zbytnio się nie inspirować ich twórczością, ale dzisiejszy świat jest pełen różnych pomysłów niekiedy bardzo do siebie podobnych.
Jak rodzina odbiera Pana zajęcie, wspiera Pana czy może narzeka, że dużo czasu poświęca Pan nad kolejnymi zdaniami, jakie będą zapisane w Pana książce?
– Rodzina mnie wspiera i w jakiejś części jest ze mnie dumna. Niestety tak odległa przyszłość ich przerasta i nie są w stanie wczuć się do końca w klimat post apokaliptycznego świata i ludzi podróżujących do gwiazd. Z pewnością nie wszyscy z mojej rodziny. Dają mi natomiast wsparcie i często chwalą wśród znajomych. To miłe.
Według Pana – która z Pana książek to największy sukces?
– Nie chcę jeszcze mówić o sukcesie. Nie mi to oceniać, ale na ten czas jestem najbardziej zadowolony ze swojej najnowszej powieści – kontynuacji „Ziarna Światła”.
Proszę opowiedzieć o swoich dotychczasowych publikacjach?
– Nie ma ich zbyt wiele, bo dopiero się rozkręcam. Książka „Ziarno Światła. Przebudzenie” była moim debiutem. Przesadziłem trochę z objętością (prawie 700 stron), ale kto mógł wiedzieć. (śmiech) Drugą publikacją były odcinki podcastu „Dziennik Wintersa”, który stanowił prequel do debiutanckiej powieści. Nie przypuszczałem, że wyjdzie to tak fajnie i ludzie ciepło przyjmą czytane przeze mnie zapiski z pamiętnika. W sumie zebrałem ponad 2,5 tysiąca odsłuchów. Serce mi drżało gdy musiałem, kliknąć udostępnij. Upubliczniłem wtedy swój głos i naraziłem się na krytykę, ale myślę, że to mnie wzmocniło, dzięki czemu dziś śmielej podejmuję niektóre projekty… na przykład „Kosmiczne macki 8”. (śmiech)
Bierze Pan udział w jakiś akcjach charytatywnych?
– Jeśli jest taka możliwość to oczywiście. Lubię pomagać jeśli mam na to zasoby i siłę.
Jest Pan członkiem jakiegoś stowarzyszenia literackiego?
– Nie, ale kto wie. Może kiedyś i to się stanie. Jestem jeszcze przed trzydziestką, więc liczę, że jeszcze trochę czasu mi zostało.
Co może Pan powiedzieć o swojej najnowszej książce, która właśnie się ukazuje, długo Pan ją pisał, fabuła itd.?
– To piękna przygoda bohaterów po nieznanych i barwnych światach Drogi Mlecznej. Opowiada o wierze we własne cele oraz targających wątpliwościach. Zdecydowanie najbardziej jestem dumny z nowych, złożonych bohaterów. Oczywiście te z poprzedniej części są równie fascynujące i rozbudowane, ale na ich historię musimy jeszcze trochę poczekać. Cała sieć intryg powstawała przez piętnaście lat i wciąż jest miejsce na nowe fascynujące relacje i wątki. W końcu Galaktyka to ogromne miejsce. Fabuła najnowszej książki powstała w trakcie publikowania pierwszej części. Pisanie zajęło mi niecały rok razem z autokorektą. Pisałem wtedy w każdy dostępny weekend. Od poniedziałku do piątku praca, a sobotę i niedzielę przeznaczałem na dziesięciogodzinne wędrówki po wyobraźni.
Nikolas Razmuk
Jakie ma Pan plany na przyszłość – te literackie i nieliterackie?
– W przyszłości zamierzam wydać kolejne części przygód młodego Teotryty. Mam masę pomysłów do zrealizowania. Bohaterowie poboczni posiadają również ciekawe momenty, które w „Ziarnie Światła” są zaledwie liźnięte. Tworząc uniwersum „Nieznanych bogów”, miałem nadzieję na stworzenie projektów wspomagających. Jest to na tyle rozbudowany świat, że udało mi się po części opracować nawet grę planszową. Chciałbym ożywić tych bohaterów animacjami czy pracami wizualnymi, aby móc przybliżyć ich wizerunki. Jeśli chodzi o inne plany literackie, to szykuję się do opracowania powieści grozy. Nie mogę zdradzić jeszcze, o czym będzie opowiadać, ale będzie to coś innego, niż do tej pory tworzyłem. Poza pisaniem chciałbym jeszcze rozwinąć swoje umiejętności rzeźbiarskie i podcastowe. Mam na swoim koncie kilka prac artystycznych typu maski na twarz i rzeźby, które zdobią moje półki i nie oszukujmy się… są niezłymi zbieraczami kurzu. (śmiech).
Pana największa porażka życiowa, jest taka?
– Z pewnością kilka decyzji życiowych było moimi porażkami życiowymi. Doznałem dzięki temu uszczerbku na zdrowiu, ale wszystko jest na dobrej drodze do wyleczenia. Kilka relacji, o których wolałbym zapomnieć, też mogę uznać za porażkę życiową. Powiem tak… prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Życie, czasami wyjątkowo okrutnie weryfikuję pewne znajomości.
Gdzie można Pan spotkać, uzyskać autograf – w jaki sposób? Gdzie można kupić książki?
– W obecnym czasie pracuję w apartamentach do wynajęcia na Woli w Warszawie. Spotkać mnie można przede wszystkim w Warszawie. W tramwajach, autobusach czy metrze. (śmiech) Wydaje mi się, że najlepszym miejscem będzie spotkanie autorskie, które chciałbym zaplanować w Warszawie na ten rok. Wystarczy śledzić moją stronę autorską na portalach społecznościowych między innymi facebook. Niestety ostatnio musiałem odwołać spotkania autorskie ze względu na obostrzenia i covidową rzeczywistość. Mam nadzieję, że tym razem nic mnie nie zaskoczy. Po za tym czasem kręcę się po mieście. Książki można kupić na stronie wydawnictwa Zaczytani.pl lub innych sklepach internetowych. Ktoś ze znajomych widział nawet parę egzemplarzy na półkach sklepowych, ale niestety nie podzielił się informacją gdzie dokładnie.
Co może Pan na koniec powiedzieć, zapowiedzieć dla czytelników?
– Mogę tylko obiecać mnóstwo fantazji i zabawy z wyobraźnią. Fani serii „Ziarno Światła” będą mogli liczyć na kolejne projekty podcastów uzupełniające wiedzę o uniwersum „Nieznanych bogów” i ciąg dalszy opowieści o młodym Teotrycie – Posthumusie Piątym (h jest nieme). W przygotowaniu mam również opowieść grozy, o której wspomniałem wcześniej. Po za tym chciałbym podziękować za wszystkie opinie i krytykę, bo to one pozwalają mi się rozwijać jako pisarz. Cenię sobie kontakt z czytelnikami i przede wszystkim uwielbiam słuchać o ich wyobrażeniach różnych postaci czy miejscach, które są zupełnie inne niż moje.
Może kilka słów porady, dla tych pisarzy, którzy dopiero zaczynają i nie wiedzą, jak wydać książkę?
– Przede wszystkim pisać. Pisać jak najwięcej! Wyrabia nam się ręka i styl, nowe pomysły na fabułę czy tricki. Polecam również rozeznać się które wydawnictwa będą zainteresowane naszym gatunkiem literackim nim zaczniemy rozsyłać swoje dzieło i przygotować się do solidnej reklamy. Pisanie to na pewno dość samotne zajęcie. Jestem introwertykiem więc często cieszyłem się z wymówki – Sorry, nie mogę. Muszę dokończyć rozdział. Polecam też ćwiczyć cierpliwość i pokorę. Chociaż pewnie jedno wyrabia drugie. (śmiech)
Proszę o dodatkowe kilka słów o sobie, twórczości, być może nie zapytałem o coś, co jest ważne w Pana życiu.
– O sobie mogę jeszcze dodać, że staram się być otwarty na różne artystyczne doświadczenia i przygody choć na pierwszym miejscu stawiam pisanie. Byłem członkiem rock band’u. Występowaliśmy w Krakowie jako suport sławniejszego polskiego zespołu, a obecnie staram się rozwijać grę na pianinie. W wieku ośmiu lat trafiłem nawet do szkoły muzycznej, ale moja przygoda ze skrzypcami zakończyła się dość szybko. W wolnym czasie projektuję maski i rzeźby na przykład z gliny samoutwardzalnej. Lubię oderwać się od rzeczywistości i cały dzień poświecić na lepienie, wykańczanie i lakierowanie. Próbowałem też swoich sił w malarstwie, ale obecnie te dzieła lub bohomazy cieszą tylko moje oczy. Uwielbiam uprawiać każdy rodzaj sztuki. Skończyłem klasę o profilu teatralnym dzięki czemu stałem się bardziej śmiały w relacjach z innymi. W życiu liczy się dla mnie poszukiwanie i idee. Próbowanie nowych doświadczeń i odkrywanie ludzkiej natury. Od czasów liceum chodziłem do bibliotek i wypożyczałem sobie podręczniki do psychologii żeby lepiej zrozumieć ten jakże barwny świat. Po za tym moim patronusem jest rosomak. Cudowne zwierzę.
Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić Dominikę, Ewę, Anię, całą rodzinkę oraz czytelników MegaKultury.
Dziękuję za możliwość podzielenia się kilkoma zdaniami o sobie. Zapraszam do obserwowania mojej aktywności w mediach społecznościowych.
Dziękuję i pozdrawiam.
Profil autora na Facebook: Nikolas Razmuk
Książka dostępna w księgarni Empik: “Ziarno światła. Przebudzenie”