Jakub Kaleta „Zemsta rodziny Omletów” – no tak. „Rodzina Omletów”, no cóż, nie spodziewałem się, że to nazwisko będzie adekwatne do treści, a dokładniej chodzi o to, że raczej mało kto chciałby tak się nazywać, bo wiadomo, co oznacza omlet.
Faktycznie to śmieszne nazwisko, pasuje do tej powieści, bowiem jest ona abstrakcyjna, komiczna od samego początku. Przeczytałem książkę jednym tchem i szczerze powiem, że było z czego się pośmiać. Mało tego, wróciły wspomnienia z czasów dzieciństwa, bowiem akcja toczy się w drugiej połowie lat 90-tych XX wieku, kiedy to, w Polsce dopiero co upadł ustrój komunistyczny, czy jak kto woli socjalistyczny.
Jakub Kaleta „Zemsta rodziny Omletów”
Wiadomo, że wtedy na rynek trafiały różne nowości typu zachodnie zabawki, urządzenia do gier, gdzie wkładano kartridże z daną pozycją i dzięki joystickom lub innymi urządzeniami do sterowania, mogliśmy grać.
Ponadto na rynku pojawiły się różne inne nowinki technologiczne, za którymi wszyscy się oglądali, a szczególnie młodzi ludzie. No oczywiście nie można pominąć gum do żucia, które miały w swoich opakowaniach kolekcjonerskie obrazki, a te z kolei stawały się obiektami pożądania wśród dzieci, które nimi handlowały.
Oprócz tego wiele innych i podobnych gadżetów, które były poszukiwane przez młodych kolekcjonerów. Te wszelkie dobra materialne, były też powodem licznych kłótni i bójek wśród młodych ludzi. Takie były wtedy realia, kiedy to w naszym kraju, pojawiały się produkty z zachodu i całego świata.
Właśnie takie tło tej powieści, doprowadzało do ekstremalnych i zabawnych sytuacji, które niekoniecznie podobały się dorosłym. Ironia w tym wszystkim była taka, że sami dorośli też w tym tkwili.
Książka przedstawia wiele komicznych sytuacji, do jakich dochodziło na osiedlu pomiędzy sąsiadami i ich pociechami. Oczywiście wszyscy bronili swoich podopiecznych i nawet sami oni doprowadzali do konfliktów sąsiedzkich.
Obraz tamtych czasów, jaki został przedstawiony w tej książce, doskonale pokazuje realia, jakie wtedy panowały. Autor książki przedstawił całą fabułę w sposób ironiczny oraz zastosował specyficzną formę pisaną. Nie wiem dokładnie jakby nazwać ten język, jakim się posłużył, może pasuje tutaj słowo „prześmiewczy” lub „metaforyczny”, ale też „mistyczny”, „staroświecki”. Po prostu trzeba przeczytać i o ile na początku ten język sprawił mi nieco kłopotów, to dosyć szybko przyzwyczaiłem się do takiego sposobu przekazywania treści i bardzo mi się spodobał, był nawet pewną odskocznią od formy pisanej, z jaką mamy zazwyczaj do czynienia.
W książce jest wiele ciekawych i wręcz śmiesznych porównań i epitetów, są kuriozalne wątki przedstawiające obraz młodych ludzi i ich zachowania. Mamy też do czynienia z realnymi problemami wychowawczymi, jednak są one przedstawione delikatnie.
Myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie w tej książce, jakiś moment, który przypomni mu jego historię z dzieciństwa, tamte czasy, które nie są aż tak odległe i, na pewno się pośmieje.
Mamy też wiele realnych nazw przedmiotów, instytucji i innych, które celowo zostały zniekształcone, tak aby zwiększyć dawkę humoru, ale łatwo się domyśleć, o co chodziło. To chyba ma na celu pokreślenie tego, że np. bardzo czymś się fascynowaliśmy, wręcz byliśmy tym zachwyceni, podczas gdy to istniało już od dawna, tyle że nie w Polsce.
W książce mamy też do czynienia z obrazem rodziny patologicznej, co trochę budziło pewien niesmak, lecz w gruncie rzeczy stanowiło jedynie tło do zabawnego zakończenia.
Na pewno dzięki tej lekturze można się odprężyć, nie jest ona skomplikowana, chociaż jest przeplatana wątkami opisującymi danych bohaterów czy też ich historię, które były jakby uzupełnieniem właściwej akcji, czyli po prostu główna akcja była przerywana i tylko czasem można było się troszkę w tym pogubić. Lecz to raczej nie jest wada. W gruncie rzeczy te wszystkie absurdy, w tej całej historii, stanowią ciekawą treść, która odpręża.
Jakub Kaleta na Facebook: Jakub Kaleta – FB
Książka dostępna w Selkar: “Zemsta rodziny Omletów”