Lena M. Bielska „Byłeś serca biciem” to romans z dosyć ciekawym i zapewne zaskakującym finałem. Dosyć nieprzewidywalna historia, w której nie brakuje namiętności i pięknych chwil miłosnych.
Jest to powieść z tych, które przyjemnie się czyta podczas luźnych wieczorów. Napisana jest dosyć przyjemnym językiem, przeplatana uniesieniami erotycznymi, wyzwala poczucie bliskości znane nam z życia.
Lena M. Bielska „Byłeś serca biciem”
Od samego początku wydawało się, że przeczytamy o związku kochających się ludzi. Miłość przyjacielska przeistacza się w tę największą – partnerską. I gdy już tak się stało, nastąpiły oczywiście piękne romantyczne chwile. Nic nie wskazywało, że wszystko nagle się zmieni. I to najbardziej mi się spodobało. Bo nic nie jest lepszego, jak nagły zwrot akcji, który wywołuje nawet zdenerwowanie. A było tak przecież cudownie…
No ale dosyć o fabule, bo jeszcze się wygadam i popsuję przyjemność czytania. Jak można się domyślić, spodobał mi się, sposób, w jakim autorka napisała tę książkę. Ten styl, przyjemny i prosty, rzeczowy, w którym łatwo można odnaleźć klimat danych sytuacji, pozwolił mi na to, że z bez problemu sobie wyobraziłem wszystko. I mimo że pozornie banalna jest ta historia, to jednak potrafi zaintrygować i wywołać odpowiednie emocje. A to liczy się najbardziej.
Myślę, że książka zainteresuje głównie kobiety. Zaznaczam też, że jest to lektura dla dorosłych i jak można się domyślić, możemy spodziewać się scen łóżkowych, które pobudzają, ale też są dosyć przyjemne i łagodne.
Bohaterowie książki, to osoby po przeżyciach, mające swoje lęki przed nowym jutro. To też osoby, które są bliscy sobie, bowiem Paulina, która straciła męża w wypadku samochodowym, odnajduje wsparcie duchowe u swojego przyjaciela Artura, który bardzo się nią opiekuje, bo jej nieżyjący mąż był jego przyjacielem. Postaci te cechuje zwyczajność, ale także skłonność do uczuciowych uniesień i walki o swoje. Da się ich lubić, lecz czasem potrafią być trochę drażniący. Autorka otoczyła ich aurą mnóstwa kolorów w szarym świecie. Tak bym to ujął i nie jest to jakaś wada, bo zaskakująco potem okazuje się, że następuje pewien kontrast, który jest dla czytelnika jakby zadośćuczynieniem za ten ich wcześniejszy idealizm.
No może trochę pogmatwałem swoją wypowiedź, ale to fakt, że na szczęście i to podkreślam, książka nie jest „och, ach cudowna historia”. I super, bo byłby nudno.
Do głównych refleksji, które zawsze jakieś się pojawiają po przeczytanych historiach, przynajmniej w moim wypadku, mogę z całą pewnością zaliczyć pytanie: Czy warto zakochiwać się w przyjaciółce? A szczególnie, gdy w grę wchodzi sytuacja, kiedy straciła swojego męża? Niby takie prozaiczne, ale jednak dosyć trudne wyzwanie dla każdego. Ale i takie sytuacje bywają w życiu i też warto się wczytać w historie innych z podobnym problemem, nawet jeśli to fikcja literacka.
Jak zwykle pofilozofowałem, lecz warto zawsze mieć kilka własnych zdań. Co świadczy też o książce. Z tego wniosek jeden. Warto przeczytać, a to czy się spodoba, to już inna sprawa.
Na koniec chciałem dodać, że uwielbiam fioletowy kolor i właśnie w takim jest okładka tej książki, która z pewnością przyciąga i odzwierciedla jej treść. Poza tym fakt, że nie jest długa historia, napisana dosyć dynamicznie bez wielkich kolorystycznych opisów, w sposób konkretny, stanowi o jej wartości. Książka po prostu „nie muli”…
Lena M. Bielska na Facebook: Lena M. Bielska FB
Książka dostępna: “Byłeś serca biciem”