Franck Thilliez „Manuskrypt niedokończony”. Ten trzymający nas niejako w „szachu” thriller, ukazuje mroczną scenerię ludzkich zachowań i psychiki. Dlaczego w „szachu”? Bo przez cały czas czytania tej książki, nie mamy pewności co do tego, kiedy i jak się potoczy dany wątek. No i w „szachu” dlatego, że nie chcemy przerywać treści.
Napięcie cały czas wierci w nas jakby „otwór w czaszce”. Porównałbym tę treść do jakiegoś silnego ucisku, z którego nie można się uwolnić. Cała ta sceneria, przygniata nas czasem do tego stopnia, że czujemy się jakbyśmy byli na pełnym morzu, oceanie podczas pochmurnej i deszczowej pogody. I faktycznie taka jest też okładka, równie mroczna. Oddaje ona klimat książki.
Franck Thilliez „Manuskrypt niedokończony”
Wcale nie przesadzam z tymi określeniami, bowiem książka rzeczywiście jest bardzo dobrze napisana. Autor używa jakiegoś magicznego języka, który całkowicie pochłania czytelnika. Przyznam szczerze, że jak na thriller przystało, odnalazłem w powieści wszystko to, co doskonale pasuje do tego rodzaju literatury, a co najważniejsze ten język pisany jest tak skonstruowany, niczym pełna instrukcja obsługi krok po kroku, wyjaśniająca każdy motyw. Troch ę takie dziwne to porównanie, ale tak mi się to skojarzyło.
Lektura oczywiście dla dorosłej części czytelników. Owszem jest tutaj trochę brutalności i odrażających scen, lecz nie jest to jakiś wielki horror, czy przesadne obrzydzenie. Jednak jest to mocna lektura. Zresztą to zależy, jak kto odbiera poszczególne, ostre momenty. Dla mnie nie są przesadzone.
Od razu mówię, że trochę więcej czasu trzeba poświęcić tej lekturze, ale warto. Tym bardziej że fabuła jest składna i obfituje w elementy zaskoczenia, czy też jest ciekawym obrazem psychologicznym. Ta psychika ludzka odgrywa dużą rolę w tej powieści i dzięki temu jej charakter, to nieprzewidywalne zachowania czy też wydarzenia.
Mógłbym pisać cały czas o ciemnej stronie tej książki i, wcale nie byłaby to przesada. Ale chciałbym też pokreślić kunszt literacki, który w moim odczuciu jest jakby namalowanym obrazem bezlitosnego świata. Ten świat ukazany literami, wcale nie odbiega od swoich barw. Chcę przez to powiedzieć, że całą powieść to jakby zmieniająca się fotografia, dzieło malarskie, sam nie wiem, jak ująć. Sztuka w sztuce, co nie często się zdarza. To więcej niż standardowa powieść grozy, to jest po prostu dzieło.
Jak widać, same zachwyty nad tym wydaniem piszę i myślę, że zasłużenie. Ale nie wszystko jest idealne i przyznam, że jeśliby ta powieść była odrobinę krótsza, to nie zmęczyłaby przy końcu. Aczkolwiek koniec książki, to najmniej spodziewane rozwiązanie. Mimo tego zmęczenia nie traktuję tego faktu jako dużą wadę.
Po przeczytaniu tej książki nasunęły mi się pewne myśli. I ujmę je nieco potocznym językiem, krótko i zwięźle – „Ale ta książka jest popieprzona, wbiła mi się mózg i wkurzyło mnie to…”. I pewnie za te słowa zostanę skrytykowany, ale po prostu tak było i chyba i tak to delikatnie ująłem.
Dla mnie to jest niestandardowa powieść, zawierająca w sobie osobliwą i unikalną sztukę i napisana wręcz po mistrzowsku. Jest to styl, którego ciężko znaleźć wśród innych dzieł literackich. Autor pokazał nam, że thriller może być zarówno mroczny, jak i też piękny, wręcz nadający się „na wystawę” jako wzór literacki. Autor pokazał swoją własną, mozolnie wypracowaną formę pisania i, styl, którego trudno będzie naśladować.
Jednak cała ta treść nieco odbiła się na moim samopoczuciu i, po przeczytaniu książki, musiałem sobie zaaplikować trochę treści lekkich, innych, całkiem odbiegających od tej lektury, żeby móc z powrotem powrócić do realnego świat. Oczywiście wziąłem do ręki kolejną powieść…
A i jeszcze bym zapomniał. Książka jest taka, że równie dobrze można by stworzyć do niej dalszą historię, różne zakończenia i w ogóle powoduje, że my jako jej odbiorcy, chcemy dodać do niej od siebie. Zatem lektura inspiruje.
Autor na Facebook: Francka Thilliez FB
Książka dostępna: “Manuskrypt niedokończony”