Tomasz Wandzel „Sopockie tango” to rarytas dla wszystkich czytelników lubujących się w historiach z czasów lat 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku w Polsce. Czyli wprost ujmując: czasów okresu komunistycznego a ściślej czasu socjalistycznej Polski. Ale domiar tego, to również forma dziennika, zapisywanego przez główną bohaterkę Annę, który odnalazła jej córka Karolina.
Tomasz Wandzel „Sopockie tango”
Ujmująca podróż w czasie, bo tak można określić tę historię, to życie prywatne Anny, okraszone realiami czasów, w których nie było tak przyjemnie jak dzisiaj. Bowiem lata 60-te i 70-te, to okres, kiedy to nie do końca każdy mógł być swobodny. Panował socjalistyczny ład, który ograniczał obywateli zarówno w wolności słowa, jak i też w ogóle w codziennych sprawach tj. zakupy, czy też podróże zagraniczne. Zresztą tych obostrzeń było sporo i na każdym kroku i zapewne wielu Polaków pamięta te czasy. Mimo że przecież minęło ponad pół wieku.
Ta historia wciąga, bo jest to zwyczajne życie, lecz napisane w dosyć ciekawy sposób. Poszczególne wątki, jak to w dzienniku bywa, są oznaczone datami, a treść stanowi opis kolejnej sytuacji. Takie proste, lecz interesujące opowiadanie o historii życia, niby trywialnego i pewnie podobnego do wielu innych, jednak mającego coś w sobie – wiele swojskości, wiele uroku. Po prostu przyjemna historia i nic dodać nic ująć. I szczerze przyznam, że to jest dla mnie miłe zaskoczenie, bo jednak niezbyt gustuję w różnych pamiętnikach, to tym razem za jednym zamachem przeczytałem całość.
Styl, w jakim została napisana książka, to bardzo przyjemna literatura, wprost „mówiąca” do czytelnika. Autor przedstawił fakty bez zawiłości, ani też nie stosował wielkich przenośni, czy też wielu moralnych lub też opiniotwórczych wątków. Jednak i pewnie wielu z Was, zauważy i odczuje klimat tamtych czasów, co spowoduje, że porówna go do swoich wspomnień. Zatem „Sopockie tango” będzie dla wielu pewnego rodzaju dokumentem i podróżą w czasie.
Ciekawe, że cała akcja książki, to w moim odczuciu, regularny wzrost zainteresowania treścią. O ile początek spokojny, wręcz niezapowiadający coś szczególnego, to jednak w miarę upływu kolejnych dat dziennika (wpisy oznaczone są dokładnymi datami) wydarzenia nabierają rozmachu i z niepozornych, przechodzą we wciągający cykl obyczajowy, w którym coraz więcej jest przyspieszonej akcji. A przynajmniej taki wrażenie miałem i jak się okazało, książka nagle skończyła się w momencie, który tego nie zwiastował. Ale nic straconego, bo potem dowiadujemy się, że to pierwszy tom tej historii. Więc wszystko przed nami. I dobrze.
W tej recenzji jest wiele pochwał i słusznych według mnie, bo faktycznie czas, który poświęciłem na tę lekturę, uważam jako dobrze wykorzystany. A i też wrażenia po przeczytaniu książki, to lekkość w duchu, spokój i po prostu satysfakcja.
Miałem przyjemność po raz drugi przeczytać twórczość Tomasza Wandzel i szczerze przyznam, że „Sopockie tango” przypadło mi do gustu bardziej niż poprzednie wydanie Autora (Blanka L). Może dlatego, że odczułem tutaj wiele swojskiego klimatu, zwyczajowości i po prostu przeczytałem o życiu i jego barwach. A ostatnio akurat bardziej przypadają mi do gustu lekkie historie z życia wzięte.
Oczywiście fabuła tej powieści, to historia fikcyjna i główni bohaterowie to też wyobraźnia Autora, jednak w treści pojawia się miejsce na wzmianki o prawdziwych postaciach historycznych, miejscach, które faktycznie istnieją, czy też istniały. Tym samym, odnajdujemy tutaj odrobinę historii prawdziwej. No i opisywany klimat wydarzeń, który faktycznie oddaje realny kształt tamtych czasów, to też nawiązuje do autentyczności historycznej.
Książkę chętnie przeczytają dorośli, szczególnie CI, którzy pamiętają czasy lat 60-tych i 70-tych. Myślę też, że historia zainteresuje na równi mężczyzn i kobiety, którzy lubują się obyczajowych treściach. A tym bardziej na atrakcyjność „Sopockiego tanga” wpływa fakt, że to nie jest koniec…
Książka do nabycia — KONTAKT Z NAMI
Recenzował — Emil Kowalski