Marie Lu “Gwiazdy i Cienie” to powieść dla młodych przede wszystkim. Dla tych, którzy lubią czytać o szpiegach, detektywach i innych podobnych. CIA, czyli znana agencja z USA, to pikuś w porównaniu z agencją, którą reprezentują Winter i Sydney! I w sidłach śmiertelnie niebezpiecznego świata, dają sobie doskonale z wykonywaniem swoich zadań.

Marie Lu “Gwiazdy i Cienie”

Nastolatkowie mają za zadanie zdemaskować przemytników, handlarzy bronią chemiczną. A biorąc pod uwagę ich wiek, to jest szczególnie trudne zadanie. Mało tego, przecież Winter, to popularny piosenkarz, muzyk, który nie ma zielonego pojęcia o tajnych akcjach! Sydney natomiast, to dziewiętnastoletnia adeptka tajnej organizacji Pancea, która po części ma powiązania z CIA. Wydawałoby się, że „smarkacze” w żadnym wypadku nie nadają się na akcję i to jeszcze o tak dużym priorytecie. Wręcz międzynarodowe znaczenie operacji, która musi się udać, może być ponad ich siły i staną się jej ofiarami.

No ale czy tak będzie i co się wydarzy, to dowiecie się, czytając „Gwiazdy i cienie”. W każdym razie książka jest błyskotliwie napisana, bardzo przyjemnym językiem, w sam raz dla młodzieży, ale też dla dorosłych. Nie ma tutaj wulgaryzmów, wielkich brutalności, czy też innych treści typowych dla tego rodzaju szpiegowskich, thrillerów czy innych powieści. Wiec też nie obowiązuje kategoria „Tylko Dla Dorosłych”. To wspaniała historia dla lubiących temat. Nawet, powiedziałbym, podnosząca wartości młodych ludzi, bo to oni wykonują niebezpieczne zadania. I ochronią świat?

W rzeczy samej, bo sprawa jest poważna i chodzi o broń masowego rażenia przecież. Zatem tych emocji też jest co niemiara i z udziałem prawdziwych bandytów i można by rzec „mafii”. Chociaż dosłownie to określenie nie padło w w powieści. Niemniej jedna, to bezwzględni ludzi, próbują dokonywać takich transakcji i przemytu tego rodzaju materiałów. Brzmi zachęcająco?

Szybka akcja i dobrze brzmiące dialogi, bez nudnych „zapowiedzi”, to chyba główne zalety książki, która nie należy do bardzo długich. Jednak trzeba zarezerwować sobie na nią trochę czasu i najlepiej się ją czyta w dzień. Być może dlatego, że emanuje z niej taki dosyć optymistyczny urok, mimo że czasem bywają momenty smutniejsze. ‘Pewnie wynika to z faktu młodzieżowego charakteru opowieści, przypominającego produkcje Dysney’owskie dla bardziej dorosłych widzów. Zresztą ta historia mogłaby mieć fajne odbicie na dużym ekranie, ale chyba nikt nie pokusił się stworzyć na bazie tej fabuły żadnego filmu.

Jeszcze jedna, cenna zaleta tej książki, to to, że można swobodnie ją czytać „na raty” i łatwo się odnajduje w przerwanych wątkach. Zatem nie musicie poświęcać jednorazowo wielu godzin, żeby nie przeoczyć ani jednego szczegółu. Super są takie książki i na luzie się je czyta!

Moim skromnym zdaniem, kończąc tę powieść, miałem wrażenie, że autorka niekoniecznie chciała, aby historia ucichła. W sumie dała temu wraz, o czym się przekonacie. Tym bardziej śmiem myśleć, że to nie jedyny tom z takimi przygodami. I czy będzie kontynuacja z Sydney i Winterem w roli głównej? Nie znalazłem informacji, ale to się okaże.

Zapewne książka dla wszystkich tych, którzy lubią także Jamesa Bonda, tą książką też zainteresuje. W końcu mamy tutaj dwoje młodych agentów, więc klimat poniekąd podobny. No i cały proceder też ma charakter międzynarodowy, więc pasuje. Jak najbardziej przeczytajcie i sami ocenicie!

Książka dostępna na stronie Wydawnictwo Jaguar