Maciej Siembieda. Pochodzi ze Starachowic, studia polonistyczne kończył w Opolu, a potem przez trzydzieści lat był dziennikarzem. Zajmował się przede wszystkim reportażem, ale również prowadził redakcje dużych gazet regionalnych: „Nowej Trybuny Opolskiej”, „Trybuny Śląskiej” i „Dziennika Bałtyckiego”. Od pięciu lat pisze beletrystykę, ale opartą na faktach i wieloletnich śledztwach historycznych. Pisanie to jego największe hobby.
Od kiedy zaczęła się Pańska kariera pisarska, jaki był Pana debiut publiczny?
W 1994 roku staraniem opolskiego oddziału Związku Literatów Polskich ukazał się zbiór opowiadań „Gwiazdozbiór odmieńców”.
Co jest inspiracją lub kto do tworzenia historii opisywanych w Pana dziełach?
Zjawiska i wydarzenia, które miały miejsce w rzeczywistości. Uważam, że życie pisze scenariusze, jakim nie dorówna żaden autor fikcji.
Jakim dorobkiem może Pan się pochwalić i która z książek jest według Pana najbardziej wartościowa?
W czasach dziennikarskich wydałem cztery zbiory reportaży i prywatną książkę o ich pisaniu. Powieści piszę od 2017 i jak dotąd ukazało się sześć: „444”, „Miejsce i imię”, „Gambit”, „Wotum”, „Kukły” i kilka dni temu „Katharsis”. Każda ma swój fanklub, zrzeszający czytelników, przekonanych, że właśnie ta jedna jest najlepsza. Nie zapisałem się do żadnej z tych grup, choć jedne z książek lubię bardziej, inne mniej. Chciałbym jednak zachować te sympatie dla siebie.
“Katharsis” Maciej Siembieda
Może opowie Pan o swoim stylu pisania i o gatunku, w jakim najlepiej Pan się czuje. Dlaczego akurat taki gatunek?
Powieści wyrosły z dziennikarstwa. Łączą prawdę z fikcją, ale jedna drugiej nie zastępuje. Mogą się wspierać, uzupełniać, promować, ale pozostają sobą. W posłowiach zawsze skrupulatnie wyjaśniam, które z opisanych wydarzeń czy postaci są prawdziwe, a które powołała do życia moja wyobraźnia. Nie potrafiłbym napisać rzeczy całkowicie fikcyjnej, nie da się odciąć od reporterskiej przeszłości.
Ma Pan w swoim dorobku nagrody, wygrane konkursy?
Kiedy pisałem reportaże, tych nagród było wiele, ponad dwadzieścia w konkursach ogólnopolskich, w tym trzy tzw. „polskie Pulitzery”, jak nazywano Nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich uchodzące za najwyższe laury zawodowe w kraju. Powieści też zostały dostrzeżone. „Miejsce i imię” znalazło się w siódemce najlepszych książek kryminalnych i sensacyjnych nominowanych do nagrody „Wielkiego Kalibru” za rok 2018, „Gambit” był nominowany do „Książki Roku” portalu lubimyczytac.pl za 2019 r., teraz „Kukły” powalczą o Wielki Kaliber, bo zdarzyła się kolejna nominacja.
Czy bierze Pan udział w jakiś akcjach charytatywnych, akcjach medialnych itp.?
W akcjach charytatywnych tak, ale robię to z potrzeby serca, nie dla rozgłosu. Dlatego nie udzielam informacji o tym komu i jak pomagam.
Kto jest dla Pana inspiracją życiową?
Każdy, kto ma pasję, potrafi żyć zgodnie z własnymi marzeniami i robi w życiu to, co przynosi przyjemność.
Proszę opowiedzieć o swoich książkach, podać tytuły i dwa zdania o każdej z nich.
„444” opowiada o poszukiwaniach tajemniczego i chyba najczęściej kradzionego obrazu Jana Matejki. „Miejsce i imię” to prawdziwa historia szlifierni diamentów, jaka istniała w obozie zagłady na Górze Św. Anny, gdzie więziono holenderskich jubilerów. „Gambit” to autentyczna, nieprawdopodobna historia dwóch braci, z których jeden dokonał czegoś bardzo brawurowego tuż po zakończeniu wojny, a drugi – żyjący w ciągłym lęku, że odpowie za jego czyn – uciekł z Polski, był jednym z największych naszych szachistów i konstruktorem BMW. „Wotum” dotyczy wątpliwości czy oryginał obrazu jasnogórski znajduje się w Częstochowie, czy też małym kościele na południu Opolszczyzny. „Kukły” to znów prawdziwa, wielka tajemnica trumien rodu von Raistwitzów odnalezionych w kościele w Tworkowie.
O czym opowiada Pana najnowsza powieść?
„Katharsis”. To polsko-grecka saga uszyta na sensacyjnej podszewce i znajdująca rozwiązanie zagadki w kopalni uranu w Kletnie na Dolnym Śląsku, skąd Rosjanie w latach 1949-1952 wydobyli ponad dwadzieścia ton tego surowca, co pozwoliło im zbudować swoją potęgę nuklearną.
Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość i czy pisze Pan kolejne dzieło?
Kolejna książka jest już gotowa. Wyjdzie jesienią. Na razie to wszystko, co mogę ujawnić.
Co mógłby Pan przekazać początkującym pisarzom, którzy nie mają odwagi lub możliwości zaprezentowania swojej twórczości i jej opublikowania, może jakieś wskazówki )wydawnictwa, promotorzy itp.)
Nie jestem najlepszym doradcą w kwestiach biznesu wydawniczego, bo nie umiem pisać dla kariery, sławy, pieniędzy czy naprawiania świata. Potrafię pisać wyłącznie dla przyjemności, a to nie zawsze idzie w parze z zyskami. Niemniej jednak nie znam lepszej motywacji. Tylko tak – według mnie – może powstać dobra książka, a dobra książka zawsze znajdzie wydawcę i utoruje sobie drogę na rynek, mimo panującego na nim tłoku. Dlatego namawiam debiutantów, aby pisali dla siebie, nie z myślą o tym, co osiągną. Żeby nikogo nie naśladowali i nie byli chciwi sukcesu, bo im bardziej się za nim goni, tym on bardziej ucieka.
Kilka słów do czytelnika od siebie:
Serdecznie pozdrawiam przyjaciół i gości MegaKultury. Zapraszam do swoich powieści z nadzieją, że znajdziecie w nich dobrą rozrywkę.
Książki Macieja Siembieda do nabycia w księgarniach Empik:
- “Katharsis” Wyd. Agora (2022-05-18)
- “Kukły” Wyd. Agora (2021-04-14 )
- “Gambit” Wyd. Agora Wielkie Litery (2020-01-09)
- “Wotum” Wyd. Agora (2020-03-16)
- “Miejsce i imię” Wyd. Wielka litera (2018-03-14)
Profil Facebook: Maciej Siembieda