Hegeroth „Disintegration”. Ostro będzie! – pierwsze słowa na pierwsze rytmy. To, co lubię najbardziej, gdy potrzebuję powera! Tak jest! Od pierwszej nuty żywioł i ostra jazda, a w dniu kiedy włączyłem płytę akurat, musiałem wyzwolić siebie pokłady złości. Hmm. Muzyka zespołu wnet wyparła mi z głowy wszelkie bolączki. Delikatnie mówiąc, wywaliła w las żale!
Hegeroth „Disintegration”
Był wieczór co prawda, ale miałem słuchawki, bo przecież to mocne klimaty i pewnie sąsiad by mnie „prześwięcił”. Tak czy inaczej, jak można się domyślić, raczej nie planowałem żadnego snu, a i też nastrój chciałem zmienić i jak wyżej wspomniałem, udało się. Siarczyste kawałki metalowe, z ostrym wokalem i brzemieniem gitar, które wżynały się w bebechy. No i oczywiście tempo od samego początku, pompowało, tłoczyło krew z prędkością światła. No może przesada, ale lubię takie metafory. Niemniej, to klimat, przy którym nikt nie usiedzi, pobudza i wyzwala pozytywną złość. Można się wewnętrznie wyżyć i spokój!
Ostatnio częściej słucham podobnej muzyki, czy to trashowej, black metalowej, death i tak dalej i nie omieszkam wyznać, że zaczynam coraz bardziej być jej fanem. Bo ileż można pogrążać się w melodiach romantycznych, balladach, lirycznych pop-rokowych singlach i całych płytach? Trzeba trochę odmiany i myślę, że Hegeroth to zespół, który oferuje materiał w sam raz na takie przeskoki emocjonalne związane z muzyką. Co najważniejsze, chociaż jest to muzyka, poniekąd dla koneserów bądź co bądź, wiele osób stroni wręcz od ostrych klimatów metalowych, to jednak mamy tutaj pomysł i sztukę muzyczną na poziomie co najmniej bardzo dobrym. Mówię to całym przekonaniem, ponieważ wiele zespołów, jakie słyszałem w tym gatunku, jedyne co, to można powiedzieć, że tylko próbowało zbliżyć się do konkretów i niekoniecznie im to wychodziło. Tutaj jest inaczej.
Dopracowany styl i odpowiednie nutki, tworzą sferyczną i demoniczną całość, wprowadzając człowieka w wir, tornado wrażeń. No i polecam przy okazji puścić sobie kawałki na full, na słuchawkach z dodatkowym pogłosem! Sami stwierdzicie, że to muzyka, która momentami dudni Wam w żołądku. Ale to tak na marginesie.
Utwory po angielsku i tutaj ubolewam trochę, po raz kolejny, bo muszę przypomnieć, że nie znam dobrze tego języka, więc podczas recenzji, podobnie, jak w przypadku innych zespołów, sugerowałem się właściwie tylko muzyką, wrażeniami z jej słuchania. A emocje te, ocierają się o ostre doznania, wykrzyczenia złości, czy też walnięcia w stół. Hmm, może trochę drastycznie, ale takie impulsy też miewałem. Oczywiście z jakimś umiarem, żeby czasem się nie połamać…
No dobra – fantazja mnie poniosła i może niezbyt się podoba to porównanie, ale takie są fakty, że pobudziłem się i dobrze, bo chciałem to zrobić. Dodam też, że recenzję pisałem podczas pierwszego odsłuchu, co zresztą jest już moją tradycją, bo wtedy chyba najbardziej szczerze i konkretnie udaje mi się wychwycić atuty i wady muzyki. Ale to tak na marginesie.
Podobała mi się rytmika płyty. Uderzenia perkusyjne w większości, były w tempie dosyć umiarkowanym, jak na taki gatunek muzyczny. Mam na myśli fakt, że nie jest to potężny beat przez cały czas. Chociaż wiadomo i tego może się spodziewałem, że chwilami naprawdę perkusista ostro „pojechał” z szybkością błyskawicy. Czasem potrzeba takiej dawki – silnej i szybkiej recepty na nudę.
Gdybym uczestniczył w jakimś głosowaniu na utwór, który wydaje się, że najszybciej zyska popularność, to wybrałbym „The Shepherd”. Osobiście mi przypomina, jakby jakąś wyliczankę i nawet muzyka nieco przypomina coś znajomego. Jednak nie mogłem zlokalizować podobnych kawałków w świecie metalu, by podać konkretny przykład, żeby nakreślić obraz. Tak czy inaczej, ten właśnie utwór, który jest nieco stonowany w porównaniu z innymi i zawiera w sobie jakby więcej melodczynego wydźwięku.
Podczas recenzji utworów zespołu Hegeroth miałem nieco problemy z doborem słów na określanie ich twórczości, toteż napisałem tych kilka akapitów, tak, aby przynajmniej po części przedstawić, co jest dla słuchaczy na płycie „Disintegration”. Mogę zapewnić, że miłośnicy mocnego metalu będą zadowoleni i odnajdą coś unikalnego dla siebie. Ja odnalazłem, być może paradoksalnie to zabrzmi: spokój…
Hmm. Polecam szczególnie dla wybrednych, którzy szukają czegoś, co nieco w swoim gatunku, będzie brzmiało bardziej oryginalnie.
Strona zespołu: Hegeroth.com
Profil FB Hegeroth na Facebook
Czytaj również:
Recenzował — Emil Kowalski