Barbara Kąkol i debiutancki utwór „Drzwi“. Taki właśnie kawałek muzyczny dzisiaj z rana mnie powitał. Zupełnie przypadkowo trafiłem na tę piosenkę. Nawet nie pamiętam dlaczego. Po prostu włączyłem serwis z teledyskami i tak sobie wyszło. Mało tego postanowiłem napisać recenzję na temat tego kawałka. Ale…
No właśnie – „Ale”. Nasunęła mi się dość nietypowa forma recenzji, przypominająca bardziej odczucia, jakie mi towarzyszyły podczas słuchania utworu. Napisałem wiec o tym, tekst przypominający bardziej pamiętnik lub coś w tym stylu. Sam nie wiem. Po prostu piosenka wzbudziła we mnie jakieś odczucia i wspomnienia, które w taki sposób zaowocowały. Przeczytajcie i sami oceńcie.
Jestem dzisiaj słaby. Z oczu płyną mi łzy. Suche co prawda. Ja to nazywam płaczem na „sucho”. Bo faktycznie, serce boli i smutno jest w środku. Oczy jakby dwie szklane kuleczki przezroczyste, a ich kolor zamglony, jakby przykryty przezroczystymi chmurami w mlecznym majestacie. Niebieskie oczy w tym połączeniu, stanowią ocean w pochmurny dzień.
Na chwile wróciły wspomnienia. Tamte chwile, które bezpowrotnie minęły, przytwierdziły mnie do łóżka, tak, że nie chciałem nawet poruszać dłońmi. Nie chciałem wstać do łazienki. Wtuliłem się jedynie w poduszkę, wzdychając i próbując zasnąć jeszcze raz z nadzieją, że przyśni mi się coś, co całkiem odwróci moją uwagę.
Kiedyś codziennie budziliśmy się obok siebie. Czasami ja wcześniej, bo zazwyczaj rano musiałem iść do pracy, a ona, ta jedyna miłość, która była moim pokarmem życia, otwierała oczy i zaspana czule przyglądała się, jak wstaję. A wstawałem, jakbym był jakiś niepełnosprawny, ociężale i nieprzytomny. Czasem śmiała się z tego i potem w dzień, gdy wróciłem z pracy, robiła mi pewnego rodzaju psikusy. Podawała mi obiad i pod nosem uśmiechała się tajemniczo, jakby się naśmiewała, ale z taką miłością, że po prostu wymiękałem. Czasem zapytałem ją – Kochanie, dlaczego tak się śmiejesz? Odpowiadała zawsze – A nic, tylko tak jakoś przypominam sobie Ciebie z rana…
Barbara Kąkol
Te chwile zawsze budowały we mnie tajemnicze uczucia. Tak sobie je nazwałem. Uczucia, które towarzyszyły mi w pracy i powodowały czasem, że wcale nie myślałem o tym co robię. Myślałem o swojej żonie, którą niedawno poślubiłem i tym jej uśmiechu jak przychodziłem zmęczony i zaczynałem jeść obiad. Wiem, że to było takie czułe naśmiewanie się ze mnie, z tego jak wyglądam i tego jaki śmieszny, taki zaspany z rana. I było to trochę jakby złośliwe z jej strony. Ale kochałem ją za to. Tak samo jak za wiele innych rzeczy, które od niej wychodziły. A było ich mnóstwo. Dostarczała mi tyle radości i obdarowała mnie tyloma czułościami, że zawsze miałem tę wielką radość w życiu i pokonywałem wszystkie trudności, jakie mnie spotykały. Nazywałem ją „bateryjko Ty moja”…
Wiktorię poznałem dwa lata temu. A dokładniej było to podczas przyjęcia sylwestrowego. Koleżanka z klasy zaprosiła mnie na tę imprezę. Chodziłem wtedy do szkoły średniej. Nie powiem, ale było trochę późno jak na standard edukacyjny, żeby kończyć szkołę na tym poziomie dopiero w wieku 30 lat, lecz akurat mój los właśnie w taki sposób się potoczył. W młodości nie byłem grzeczny i mimo że nie miałem trudności w nauce, to przerwałem ją właśnie w szkole średniej. Po prostu głupota, której do dziś żałuję. Nie chcę nawet wspominać o moich ówczesnych wybrykach, bo niewarte są, aby je celebrować. Niestety, ale pamięci nie da się wymazać, chociaż wolałbym ulec jakiejś amnezji np. z powodu wypadku samochodowego, niż żeby mój los tak mnie, przygnębiał w dalszym moim życiu, a wspomnienia o żałowanie zmarnowanego, młodego życia, cały czas tkwiły, nie dając mi czasem zasnąć nawet.
Wiktoria zmieniła mój świat. Niemal od pierwszej chwili gdy ją ujrzałem, a było to na dwa dni przed przyjęciem sylwestrowym, kiedy to omawialiśmy szczegóły, coś we mnie nagle załomotało. A dokładniej serce. Pierwszy raz spojrzałem na Wiktorię. Wtedy wszyscy, którzy na przyjęciu mieli być obecni, omawiali, co i kto ma załatwić. I coś poczułem, gdy Wiktoria spojrzała na mnie. Poczułem, jakbym znał ją już od dawna, takie dziwne to było, że wręcz bajeczne. Nie miałem pojęcia, że skończy się to wręcz niewiarygodnie.
Od tego pierwszego spojrzenia, zmienił się mój świat. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, ale uległ on radykalnej przemianie, a moja przyszłość stała się tak mocno inna niż sobie planowałem, wręcz nie do wyobrażenia wcześniej. Miłość – tego dowiedziałem się następnego dnia, gdy obudziłem się po tej zabawie sylwestrowej, obok mojej jedynej. Już wtedy miałem ogromne przeczucie, że spędzę z nią wspaniałe chwile i będę tak chciał być razem przez całe życie…
No i chyba to wszystko na temat tejże piosenki Basi Kąkol „Drzwi”. Utwór ten miał swój debiut muzyczny 20 maja 2022 roku. A na ile ta moja interpretacja jest odzwierciedleniem tego utworu? No cóż, każdy zapewne ma swoją…
Profil Artystyczny Facebook: Basia Kąkol
Profil YouTube: Basia Kąkol – YT