Defying „Wadera”. Zaczęło się dosyć mrocznie i twardo. Ale to było do przewidzenia. Natomiast po drugim utworze, nastąpił kawałek „…miast cichać szemrają…” i to właśnie wprowadziło mnie w niesamowity świat muzyki, można powiedzieć, mistycznej, przyprawiającej o dreszcze. Dreszcze potem podsycone „niebezpiecznymi” i mocnymi dźwiękami w kolejnych utworach.
Defying „Wadera”
Od razu zauważyłem pewną cechę muzyki zespołu Defying. Mianowicie nagłe zmiany tempa, przechodzące wraz z nutami w niesamowity klimat, czasem orkiestrowy. Klimat, który jest niezwykle mroczny, podobnie zresztą, jak sam wokal – twardy, groźny i wręcz wrzynający się w umysł. Wasza wyobraźnia zaszaleje, to mogę zagwarantować! Szczególnie ci, którzy gustują w mocnych horrorach, będą zadowolenia z tej otoczki muzycznej. Jest ona świetna, wręcz doskonałą momentami, nadająca się na stworzenie „krwawego wieczoru towarzyskiego”. No cóż, mam wyobraźnie, może nawet trochę skrzywioną…
Szczerze mówiąc, potrzebowałem takiej dawki emocji. Nudny i kolejny taki dzień, który miał miejsce, gdy włączyłem tę muzykę, nagle stał się inny. Dla kontrastu – za oknem była piękna pogoda, słoneczna i wiosenna, a może bardziej nawet, letnia. A ja? Zatopiony w dźwiękach Defying, w klimacie co najmniej przypominającym otoczenie świata ciemności. Hmm. Ciekawe, ale właśnie ten mroczny obraz, więcej sprawił mi przyjemności tego dnia. Dawno już nie słuchałem tak „precyzyjnej orkiestry demonów”. Dosłownie, bo te dźwięki na płycie, to nie zwykłe i chaotyczne wydzieranie się do mikrofonu zachrypłym głosem. Tutaj jest pomysł, wręcz filmowy, który poprzez kolejne utwory, układa się w historię z niebanalnymi, mocnymi wątkami. Wcale nie łagodną i chyba dosyć mocno wgniatającą się w naszą wyobraźnię. Aż strach pomyśleć, gdyby posłuchać tej płyty w nocy, w takim okresie swojego życia, gdy to czujemy się zaniepokojeni, samotni, bo ktoś nas opuścił, coś złego się wydarzyło i pozostaliśmy sami. Tą muzyką byśmy się całkiem zatopili w atmosferze grozy. Ale niekoniecznie inne czynniki z życia muszą nam towarzyszyć, bo te utwory na płycie, same z siebie dają taką dawkę ciemności, że, nawet gdy jesteśmy rozweseleni czymś, to nagle może nas ogarnąć strach. Po prostu przechodzimy do innego świata. Tak, jakbyśmy włączyli mroczny horror.
Wiem, wyobraźnia mnie poniosła, ale to fakty i serio, słuchając tej muzyki, mogłem stworzyć sobie obrazy, które przyprawiły mnie o dreszcze. A szczególnie w utworze „Incomprehensibly Woken” fortepian, czy też pianino, dały takiego kopa lęku, że aż przeszły mnie dreszcze. I mówię całkiem poważnie. Nie wiem dlaczego. Jestem raczej odporny na ostre filmy, ukazywane w nich siły ciemności, a jednak ta muzyka tak właśnie na mnie zadziałają. Zresztą dalsza część dzieła na tej płycie, to było nic innego, jak dorzucenie oliwy do ognia. Jeszcze silniejsze wrażenia.
Uwielbiam takie klimaty i szczególnie gdy są one poparte mocnymi gitarami, nie piskliwymi, ale takimi bardziej w basowym brzmieniu. Do tego solidna perkusja, bez walenia w gary z prędkości 1000 km/h, ale z pomysłem i różnymi wątkami i motywami. Czasem mocniej, czasem słabiej – idealnie dobrany rytm do muzyki. Czasem przypomniałem sobie popularnego Slayer’a – oni również mieli solidne gitary, z linią melodyczną, a nie tylko walenie w struny.
Skąd taki zdania? Ano, zauważyłem, że wiele zespołów, które grają death metal, black metal, czy podobne, mocniejsze odmiany, psycho i alternatywa, często zapominają o nutach i lecą bitami, aby jak najwięcej było walnięć w perkusję i strony gitarowe. Tutaj mamy całkiem inaczej i do tego, o ile się nie mylę, doszły też wątki elektroniczne i jeszcze kilka innych brzmień, innych instrumentów. To całe urozmaicenie dźwiękowe, to teatr muzyczny i wraz z solidnym wokalem, wprowadza nas w inny świat, z którego nie możemy się tak łatwo wydostać. Pytanie nawet – czy aby chcemy, bo tutaj jest mega super! Dosłownie.
Polecam wszystkim ten solidny kawał artyzmu na bardzo wysokim poziomie!
Tracklista:
1. Tempus Infaustum
2. …miast cichać szemrają…
3. The Fugue
4. Incomprehensibly Woken
5. The Acquaintance Shade
6. The Lurking Spectres
7. Cremaberis Igne AeternoI
8. Reluctant To The Grave
9. Misbegotten
10. Quietus
Line-up:
Piotr Stępiński – gitara, wokal
Szymon Stadniczenko – gitara, czysty wokal
Paweł Siemaszko – gitara basowa, wokal dodatkowy
Tomasz Semeniuk – perkusja, programowanie
Czytaj też:
Zespół na Facebook-u: Defying
Bandcamp: Defying “Wadera”