Tomasz Kieres „Jakby jutra nie było”. Mnogość emocji i trudna miłość. Takie pierwsze słowa nasunęły mi się tuż po przeczytaniu książki. Ale za chwilę także, w myślach zaczęło mi się trochę kotłować, bo treść, którą przeczytałem, wywołała jeszcze więcej emocji. Jakby z opóźnionym zapłonem, dotarły do mnie niektóre szczegóły tej historii. Historii, która chwyciła za serce, a szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się, że tak bardzo.
Tomasz Kieres „Jakby jutra nie było”
Po przeczytaniu kilkunastu stron książki mogłem być pewny, że będę świadkiem fabuły nasyconej wrażliwością i, w której miłość odgrywa pierwsze skrzypce, ale taka, która wcale nie jest łatwa. To jakby było pewne i tak też się działo. Jednak coś szczególnego z czasem zaczynałem zauważać. Mianowicie ta historia, stawała mi się dziwnie bliska. Nie jak wiele innych, które czytałem, gdzie jedna osoba nagle zakochuje się w drugiej, z czasem oboje się odnajdują i tym podobne. Owszem w tej również ten scenariusz miał miejsce, jednak nie mogłem dokładnie zidentyfikować, co jest w nim takiego szczególnego, że tak bardzo chciałem jak najszybciej poznać wszystko, co się wydarzy. Niby miłość, kobieta i mężczyzna, nagłe spotkanie i zauroczenie od pierwszego wejrzenia, czyli coś, co często czytamy w wielu powieściach i zresztą też często pojawia się w prawdziwym życiu. A jednak nietypowy charakter jak dla mnie tej powieści, wywołał całą gamę odczuć. Być może było to spowodowane tym, że przyzwyczaiłem się, że romanse, które dotychczas czytałem, były napisane przeważnie przez kobiety? Nie wiem, ale tutaj Autor, w pełni sprawdził się, jako twórca historii miłosnej i trzeba koniecznie dodać, historii trudnej i wzruszającej.
Szczególnie poruszyła mnie właśnie ta wrażliwość. Przejawiała się ona niemal przez cały czas, nie tylko w poszczególnych wydarzeniach, jako wątkach, ale także w sposobie, w jakim Autor wszystko ukazał czytelnikowi. Na pewno nie brakuje tutaj tych pięknych słów związanych z miłością, jest wiele wspólnych i romantycznych chwil i przyjemnych rozmów. Co stanowi nieco sielankę. Lecz nie tak fajnie jest, bo wnet w tę całą bombę uczuciową, wkrada się dramatyzm i to dosyć ujmujący. Jak dodam, że chodziło o chorobę, to zapewne już nieco zdradzę tej fabuły, ale chciałbym, żebyście o tym wiedzieli, co jest w tej książce takiego, że dodatkowo chwyta za serce.
Nie mogę nie wspomnieć o tym, że mamy w książce „Jakby jutra nie było” taki współczesny „magizm romantyczny” – takie dziwnie skonstruowane określenie, które wymyśliłem i myślę, że doskonale oddaje w dwóch wyrazach całość tej powieści. Bo faktycznie magiczne uniesienia, miłosne i prawdziwe to kwintesencja tego, co poczuli do siebie Holenderka Anuok, którą poznał w Amsterdamie Sebastian.
Rzecz działa się w Holandii. Anuok pracowała jako recepcjonistka w hotelu, w którym Sebastian wynajął pokój. Już niemal od pierwszego wejrzenia oboje zwrócili na siebie szczególną uwagę. Sebastian po rozwodzie i chcący się oderwać od nieudanego życia i Anuok, która zapracowana, również niemająca szczęścia do związków. To ich zapewne zbliżyło, ale tak naprawdę, raczej ich pierwsze słowa i spojrzenia, sprawiły, że coś w nagle i niespodziewanie zaczęło się tlić. Taki piękny początek można by rzec, jak z bajki. Sebastian, chciał też rozwiązać zagadkę z przeszłości, która go nurtowała i chodziło o pierwszą jego miłość. Trafił doskonale, bowiem Anuok postanowiła pomóc mu odszukać kobietę, którą kiedyś poznał jako dziecko, będąc na wycieczce właśnie w Holandii.
Hmm, no i tak teraz pisząc, myślę sobie, że Autor stworzył fabułę co najmniej nieprzewidywalną i taką trochę rebusową. Bo niby chodziło o jedno, a okazywało się inne, a już nie wspomnę o tym, że w finale książki, nastąpiło jeszcze większe zaskoczenie. Oczywiście nie powiem, o co w tym chodzi i pewnie widać, że piszę bardzo zawile i enigmatycznie, ale warto poznać taką namiastkę tej historii i samemu odkryć to, co naprawdę jest ukryte pod tymi zdaniami, które napisałem.
No i wiadomo, że tym samym zachęcam wszystkich do przeczytania tej książki, która wręcz jest przyjazna, wzrusza i wywołuje przyjemne uczucie romantycznego nastroju. Ale uwaga, bo też może wywołać trochę smutku i nazbyt wzruszyć, jeśli ktoś jest bardzo wrażliwy. No i pewnie kobiety, będą bardzo zadowolone i będą miały co opowiadać i dyskutować na temat wizji miłości napisanej przez mężczyznę…
I jedno jeszcze się narzuca na myśl: Wiecie, że szukając prawdy o dawnej miłości, możecie odkryć nagle prawdę o miłości niespodziewanej?
Recenzował — Emil Kowalski