Katarzyna Wolwowicz „Toksyczne układy” To dosyć przyjemna powieść. Aczkolwiek biorąc pod uwagę fabułę i to, że jest to kryminał, osądzenie takie, może być co najmniej dziwne. Jednak faktycznie Autorka zadbała o znakomitą historię, którą przedstawiła dosyć delikatnie. Ukazała ją w stylu takim, trochę podobnym do popularnych seriali detektywistycznych typu „Detektyw Monk”.
No pewnie to skojarzenie zaskoczyło trochę, ale faktycznie jest to też powieść detektywistyczna, z odrobiną humoru także. Szczególnie kiedy chodziło o „amory” Elwiry. Ale oczywiście to wszystko przeczytacie.
Katarzyna Wolwowicz „Toksyczne układy”
Głównymi bohaterami są Olga i Kornel. Policyjne małżeństwo, które prowadzi sprawę tajemniczych śmierci dwóch pracownic korporacji farmaceutycznej. Jednocześnie jest to sprawa dotycząca procederu medycznego – wprowadzaniu, testowaniu nowego leku, który owa firma chciała zalegalizować i oczywiście dzięki temu, zarobić. A jak wiadomo, to kontrakt na duże pieniądze i w takich przypadkach, często dochodzi do naruszeń, tylko po to, aby lek przeszedł obowiązkowe testy. No i przy takich pieniądzach, jest więcej zainteresowanych, by je pozyskać, lub przeszkodzić w pozyskaniu.
Olga, Pani detektyw, to osoba, która wzbudziła we mnie dużą sympatię. I podobnie też było z jej mężem. Prowadzili razem dochodzenie i wydaję się, że stanowili wręcz wzorową parę funkcjonariuszy policji. I tak też, przedstawiając ich poczynania, a także osobiste relacje małżeńskie, Autorka wprowadziła bardzo przyjemny klimat obyczajowy. Zresztą sposób, w jaki cała historia została przedstawiona, to w sumie, dosyć przyjazna forma, w której nie brakowało domowej wręcz atmosfery. Mimo że wszystko dotyczyło poważnego śledztwa przecież.
To, co opisałem, wspominam, ponieważ jest chyba najbardziej znacząca cecha powieści. Dotychczas kryminały, które czytałem, były nieraz przesączone brutalnością, na której skupiała się nasza uwaga, chcąc nie chcąc, najbardziej. Tutaj mogłem poznać oblicze śledztwa, wiele różnych sposobów na wykrycie kłamstwa nawet, a przynajmniej takie miałem odczucie, że w książce jest ukryta wartość psychologiczna. Była ona wyczuwalna w rozmowach bohaterów, ale też w części narracyjnej. Nie opisze dokładnie tych fragmentów, bo jedyne co, po prostu gdzieś w wyobraźni zagnieździło mi się coś, z psychologii. Coś takiego, co wyjaśnia nam pojęcie dobrego postępowania i tolerancji, a także prawidłowego postrzegania rzeczywistości w danym momencie i rozsądku.
Swoją drogą i przy okazji tak się zastanowiłem, jak to jest z pacjentami, którzy godzą się na testowanie na sobie nowych leków, które jeszcze nie uzyskały certyfikatu? Czy faktycznie jest to na tyle bezpieczne, że warto decydować się na takie kroki? No ale wiadomo, że pewnie nie są to testy darmowe, a ryzyko jest wynagradzane przez firmy farmaceutyczne. Ale to tak na marginesie przyszło mi do głowy w związku przeczytaną książką „Toksyczne układy”.
Trzeba też wspomnieć, że wydanie może przeczytać chyba każdy. Czy to kobieta, czy mężczyzna, starszy, czy też młodszy (raczej dzieci nie). Historia, która potrafi zrelaksować i jak ktoś gustuje w kryminałach, zadowoli się w pełni tą intrygą. Bo też jest to zagadka, którą poznajemy stopniowo, aż do końca. I też nie jest to jedyna powieść o poczynaniach Olgi i Kornela, bo powstały także inne części. Myślę, że warto poświęcić nie tak bardzo dużo czasu, bo lektura jest średniej długości, i mieć w pełni satysfakcję z porządnej literatury.
I chciałbym również na koniec zwrócić uwagę na wydanie pod względem graficznym, czytelności. Otóż, do czego już się przyzwyczajam, książka jest wydana w optymalnym formacje i czcionka jest w idealnej wielkości. To bardzo wpływa na czytanie, na płynność poznawania fabuły i za to należy się pochwała dla wydawnictwa Zwierciadło.
Książka dostępna na stronie Wydawnictwo Zwierciadło
Autorka na Facebook: Katarzyna Wolwowicz
Czytaj także: