Jarosław Księżyk – pisarz, informatyk, menadżer, z pasji literat i fotograf. Mieszka w Gliwicach. Pasjonuje się sztuką polską okresu międzywojennego. Interesuje się historią, futurologią i militariami. Miłośnik motoryzacji i sportów motorowych. Muzyka dla niego to dodatkowa energia życiowa. Przy niej pisze, pracuje i odpoczywa.
Pisze prozę niedającą się zakwalifikować do jednego gatunku, na ogół nacechowaną fantastyką naukową. Uważa, że dzięki stosowaniu fantastycznego sztafażu łatwiej pokazywać naturę człowieka. Absolwent Studiów Literacko-Artystycznych na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Może kilka zdań o sobie. Czym Pan się zajmuje oprócz pisania?
Jarosław Księżyk
Ciekawe, że każde „bio” musi się od tego zaczynać. Przez lata uważałem takie przedstawianie się za zbyteczne. O autorze mają świadczyć jego dzieła, a nie skąd pochodzi, czy co dokładnie robi. Teraz jednak po części poddałem się, a po części zrozumiałem, że miejsce nas ukorzenia. O ile zdajemy sobie sprawę skąd i jak naprawdę jesteśmy.
Tak jak napisałem na swojej stronie, mieszkam w Gliwicach i mam śląskie oraz warszawskie korzenie, a jakby poszukać dalej, moje korzenie wiodą do Petersburga i Kijowa. Ale to już kilka pokoleń wstecz i temat na osobną rozmowę.
Jestem menedżerem, zajmującym się budową i działaniem systemów informatycznych. Pisaniem zajmuję się hobbystycznie. Traktuje je jako odskocznię.
Kiedy zaczęła się Pańska kariera pisarska?
Paradoksalnie to bardzo trudne pytanie. Czy owa „kariera” zaczęła się wraz z pisaniem pierwszych opowiadań, pokazywanych tylko najbliższym, wtedy byłaby mowa o 15 latach. Jeśli za punkt startowy przyjmiemy pierwszą publikację, wtedy pojawi się data 2015 roku, kiedy to w druku wyszło moje pierwsze opowiadanie „Ostatnie pożegnanie”. A jeżeli warunkiem startu jest publikacja pierwszej książki, to debiutowałem w 2019 roku tomikiem poezji „Pouczenia Pani Danuty”.
Co Pana inspiruje, historie w Pana dziełach?
Inspiracja płynie zewsząd i nigdy w formie bezpośredniej. To suma przeżytych, obejrzanych, przeczytanych i wymyślonych podczas spacerów sytuacji. Konduktor w Intercity, którego opisałem podczas podróży do Warszawy, daje początek watażce w post apokaliptycznym świecie. Wespół ze sposobem mówienia węglarza z rezerwatu bieszczadzkiego i gestykulacją pewnego kierownika z korporacji. To samo dotyczy przeżyć. W książkach ląduje przetrawiony mix różnych doświadczeń. Czasami mnie samemu trudno wskazać skąd taki, czy inny pomysł. Po latach jednak dostrzegam czym się inspirowałem pisząc dany tekst.
Pana dotychczasowy dorobek?
Najważniejszą jest dla mnie moja debiutancka powieść, Pytia 44, która wyszła w tym roku. To ukoronowanie wielu lat pracy, choć wiem, że dziś napisałbym ją lepiej.
Równie ważne są dla mnie opowiadania, które ukazywały się w, nazwijmy to, „ważnych miejscach”. Takich jak Czas Literatury, Esensja, czy Wyspa.
Z kolei najbardziej intymnym dokonaniem jest udział w projekcie reportażowym „Jutro nie mieści się w głowie”. Współpraca z innymi autorami, w tym ze wspaniałą Agatą Tuszyńską, to było coś niesamowite. Do dziś czuję dreszczyk emocji.
Pana styl pisania, w jakim najlepiej Pan się czuje?
Piszę prozę niedającą się zakwalifikować do jednego gatunku, na ogół nacechowaną fantastyką naukową. Uważa, że dzięki stosowaniu fantastycznego sztafażu łatwiej pokazywać naturę człowieka i uwypuklić to, co najważniejsze. Nie piszę jednak „hard sci-fi”. Moje książki to albo fikcja dziejąca się w przeszłości, czasami podlana aspektem fantastycznym, bądź wizje przyszłości niedalekiej. Ostatnio dobrze czuję się w dystopiach.
Jakieś nagrody, wygrane konkursy?
Jak najbardziej. Kilkukrotnie otrzymywałem nagrody i wyróżnienia w różnych ogólnopolskich konkursach, czy to na prozę, czy na poezję. Najprzyjemniejszą była nagroda w „Ikarowych Strofach”, którą odbierałem w Warszawie, a którą była bardzo ładna i bardzo ciężka statuetka. Cała ta wyprawa była przygodą. Najważniejszą (chyba, gdyż nie lubię wartościować) była główna nagroda w „Pisaniu dobrym na chandrę” – znanym, międzynarodowym konkursie organizowanym w Oświęcimiu.
Jakieś akcje charytatywne, medialne itp.?
Podczas ostatniego spotkania autorskiego dochód ze sprzedanych książek przeznaczyłem na lokalną, gliwicką inicjatywę wspomagającą Ukraińców. Jestem również prezesem Stowarzyszenia Literackiego i działam na tej kanwie, wspomagając innych autorów.
Kto jest dla Pana inspiracją życiową?
Nie ma jednej takiej osoby. Chciałbym mieć umysł i zdolność analitycznego myślenia, jak Jacek Dukaj. Bezkompromisowość Michaela Schumachera, charyzmę Krystyny Jandy, styl i talent Szczepana Twardocha, wizjonerstwo Raymonda Kurzweila, siłę Agaty Tuszyńskiej, a uczuciowość i wrażliwość Olgi Tokarczuk.
Kilka zdań o swoich książkach, podać tytuły i dwa zdania o każdej z nich.
“Pytia ’44” – Powstańcza Warszawa. Prudential – słynny drapacz chmur. Sceneria wybrana przez Wyrocznię Delficką na zawieszone w czasie i przestrzeni sanktuarium. Miejsce, do którego przenoszą się śmiałkowie z różnych epok i kręgów kulturowych.
“Jutro nie mieści się w głowie” – dzienniki pandemiczne pisane podczas pierwszej fali pandemii w roku 2020. Reportaż w gronie kilku autorów.
“Pouczenia Pani Danuty” – tomik poezji korporacyjnej. Z duża dawką humoru, bazując na faktach.
“Indukcja” – przekrojowych zbiór opowiadań. Wydawanych niezależnie, nagradzanych w konkursach. Fikcja tuż obok literatura piękna. Swego rodzaju pigułka mojej twórczości.
Więcej o moich książkach można znaleźć na www (link do sekcji „publikacje” jaroslawjezyk.pl – publikacje).
Najnowsza powieść?
Pytia ’44, bo ona jest najnowsza, to fantastyka socjologiczna.
Oleg Romanowicz, oficer Imperium Rosyjskiego, przybywa w trakcie Powstania do zrujnowanej Warszawy. Ma za zadanie poznać wynik Pierwszej Wojny Światowej. Zbłąkany, trafia do Prudentiala, zdemolowanego wieżowca, zamieszkałego przez konglomerat osób, które nigdy nie powinny się spotkać.
Wśród nich są międzywojenny baron, renesansowa dama, admirał dowodzący gwiezdną flotą, marksistowski idealista z dziewiętnastego wieku, feministyczna ekolożka z dwudziestego pierwszego oraz południowoamerykański kardynał. Oleg szybko odkrywa, że wszyscy oni rywalizują o zwycięstwo w niejasnej grze o widzenie z Wyrocznią. Nikt z nich nie wie, ani jak długo przyjdzie mu czekać, ani na podstawie jakich przesłanek Pytia decyduje, że ktoś jest gotowy na audiencję. Jedyne czego są pewni, to formy przejścia. Śmierć oznacza wezwanie do Prorokini. Śmierć wybawia od nieznośnej codzienności panującej w wieżowcu w środku walczącego miasta.
Więcej o Pytii (oraz gdzie ją kupić) na mojej stronie (link do sekcji „Pytia 44”).
Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość?
W tym roku intensywnie pracuję nad dwiema mikropowieściami: dystopią i antyutopią. Jeszcze nie wiem, czy ukażą się razem, czy osobno. Mam na razie wstępny tytuł, zaczerpnięty z pierwszej z nich: Hydry.
Co mógłby Pan przekazać początkującym pisarzom?
Wskazówka pospolita brzmi: pisać dużo i pokazywać i nie bać się krytyki. To naprawdę działa. Tylko trzeba znaleźć miejsce, gdzie będzie komfort oraz merytoryczne wsparcie. Od głaskania nie przybędzie nic dobrego, tak samo jak od krytyki totalnej. Zwłaszcza takiej napędzanej zazdrością. Trzeba poszukiwać kółek literackich, stowarzyszeń, kursów, spotkań literackich. I tam czytać, notować, rozwijać się.
Gorąco polecam również, czytać na głos, co się napisało. W ten sposób wychwytuje się wiele błędów i można poczuć na własnej skórze, gdy tekst „zgrzyta”
Kilka słów do czytelnika od siebie:
Zachęcam nie tyle do przeczytania moich książek – bo te stanowią już same za siebie, wypuszczone w świat – ile do ich komentowania. Jako autorowi bardzo zależy mi na opiniach. Jakie wrażenia pozostawił tekst, co się spodobało, a co nie. Co urzekło, a gdzie zazgrzytało. Wtedy wiem, że tekst żyje. Przeczytałaś (eś) napisz mi na facebooku, instagramie, czy mojej www, albo zostaw opinię na lubimyczytać,pl (dodać w artykule linki do tych źródeł). Na social mediach można również dostać książki z autografem.
Pozdrawiam czytelników portalu i miło mi, że dotarliście do końca wywiadu. Miłego dnia oraz samych wspaniałych książek na stoliku nocnym.
Dziękuję i powodzenia życzę w dalszej Pana karierze. Pozdrawiam.
Rozmawiał Emil Kowalski – redaktor MegaKultura.pl
Profil Facebook: Jarosław Księżyk
Książki można nabyć:
Empik: “Pytia 44”
oraz poprzez stronę www: jaroslawksiezyk.pl